Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.
EPILOG

Scena taż sama. Słońce zachodzi

Na scenie półmrok. Malczewski siedzi na fotelu pośrodku
sceny. Zofja leży uśpiona


MALCZEWSKI
(trzyma książkę w ręku — przygląda się Zofji)

Ona śpi. Niech jej dusza — wzniósłszy się nad ziemię —
W dziedzinach tajemnicy nieświadoma drzemie.
W jej oczach jakaś wielka trwoga się przebija — —


ZOFJA

O, o!


MALCZEWSKI

Co mówisz?


ZOFJA

Boże, widzę, jakaś żmija
Pełznie tu jadowita! Uchodź, o mój miły.


MALCZEWSKI

Nie rozumiem.


ZOFJA

Ach, czuję tu oddech mogiły!
Gdybym ci mogła pomóc! Nie mam, nie mam siły.