Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie koniec jeszcze. Uderzy godzina,
Co lody w siłę przemienia ponurą —
I sztuczna maska staje się naturą,
I ten, co serce miał, drętwieć zaczyna.
Biada, bo wkońcu, gdy w wiosny poszumie —
Przeczuwa ognie, co nieprędko zgasną:
Widzi, że serce zabił sztuką własną,
I chciałby kochać, ale już nie umie!
Biada tej duszy, lecz po stokroć biada,
Gdy w nowej jutrzni godzinie obaczy,
Że dusza jego to worek żebraczy,
Gdzie tylko próżnia łez niegodna — włada.