Mogiłę moją w zimne swe ramiona
Duch niepamięci ogarnie żałośnie:
I zapomniana tak i opuszczona
Gąszczami chwastu i zielskiem porośnie.
Przejdę po ziemi jako cień obłoku,
Do grobu zejdę jak widziadło senne:
Łza po mnie w żadnem nie zabłyśnie oku,
Że pękło serce żywe i płomienne.
Pućka nade mną o wieczornej dobie
Będzie bolesnym zawodziła krzykiem:
I duchy nieme w milczącej żałobie
Stać będą nad mym smutnym nie-pomnikiem.
Kiedyś dopiero w niespodzianej chwili
Ktoś — u mogilnej stanie mej rubieży
I wzrok strwożony ku zielskom pochyli,
I szept usłyszy: Czuwaj, duch tu leży!
I klęknie — słowem, co groby uświęca,
Modląc się cicho — w przeczuciach tajemnych...
Kto? nie wiem... Może ta dusza dziewczęca,
Która mi dana była w losach ciemnych —