Czarna jak noc gondola — w noc ciemną i czarną,
Niby sen po bazaltach kanałowych sunie:
Jej sedia — rzekłbyś — w czarnym zasnuta całunie,
Zda się kryć jakąś zbrodnię słodką a bezkarną.
Dwoje ludzi w gondoli, tam! Ogniowe błyski
Lśnią im w oczach... Tu cały świat dla nich zamknięty...
Tu jest niebo. I cóż im mroki i odmęty?
Słychać pocałowania, szepty i uściski.
Niewidzialni dla ludzkich jadowitych oczu!
W obłąkanej się łodzi kryje ludzi dwoje —
I z ust swych wzajem czerpią najsłodsze napoje:
Noc czarna im się w srebrnem rozlewa przeźroczu.
I tylko jeden niemy świadek — barcajuolo
Wie, co znaczy to czarne ukryte widziadło,
Płynące przez kanału szerokie zwierciadło —
I wizye ironiczne w głowie mu swywolą.
O ślepi kochankowie z sercem rozpalonem,
Ta woda — to wiodący w zagrobowe pola
Styks: mogiłą zaś wasza miłosna gondola
I łódką Charonową, a jam jest Charonem!