W ofierze bogom składali z ekstazą,
Jako prawd nowych wielkie apostoły.
Na ziemi drugą chcieli stworzyć ziemię,
Lecz szczęście nie szło z niej na ludzkie plemię.
Syzyfy wieczne, mędrcowie i wieszcze
Sięgali myślą nad zenit niebieski,
I coraz nowe czuli w sobie dreszcze,
Ale napróżno, bo nieraz duch rzeźki
Drżał, gdy go zimne zalewały deszcze.
Na kresie drogi widział jeno deski
Grobowe... Wkońcu na snów białych grobie
Prawd ostatecznych jął szukać sam w sobie.
Rozpacze Faustów i jęki Werterów,
I Kordyanowe ducha rozpętania,
I Manfredowskie nasłuchy poszmerów,
W których się zaświat tajemny odsłania:
Dusze do wątłych podobne ajerów,
Pełne rozpaczy i rozczarowania,
Nic nie dojrzawszy na ziemi i w niebie,
Przestały wkońcu wierzyć same w siebie.
Zwątpienia fala nad rozpaczy falą,
Nuda i przesyt i nienasycony
Głód, na przemiany w człowieku się palą:
Więc senny patrzy w nowych dni eony,
Gdzie mu się wszystkie jeziora krysztalą,
A kwiaty strojne wiecznemi korony
Strona:PL Antoni Lange - Rozmyślania.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.