Bo pod nią już od dawna upior pochowany).
Uchylił przed nią czapki, żegnał się trzy razy, 35
I jak wiatr świsnął stepem z pilnemi rozkazy.
I koń rzeski, żadnym się urokiem nie miesza,
Tylko parschnął, i wierzgnął, i dalej pospiesza.
Ciemny Boh po granitach śrebrne szarfy snuje,
A śmiały, wierny kozak myśl pana zgaduje, 40
Szumi młyn na odnodze, i wróg w łozie szumi,
A żwawy wierny konik kozaka rozumie,
I przez kwieciste łąki, przez ostre bodiaki,
Lżej się nie przesuwają pierzchliwe sumaki;
I jak strzała schylony na wysokiej kuli, 45
Czai się zwinny kozak, do konia się tuli;
I przez puste bezdroża król postyni rusza,
A step, koń, kozak, ciemność, jedna dzika dusza.
O! ktoż mu tam przynajmniej pohulać zabroni?
Zginął — w rodzinnym stepie nikt go nie dogoni. 50
Ruszaj, ruszaj kozacze! pospiech nakazany;
W starym wyniosłym zamku nie małe odmiany:
Pan wojewoda z synem od dawna w rozprawie,
Długo teraz rozmawiał, i bardzo łaskawie;
A jednak, żywe były urazy i zwady, 55
Zatruta serc pociecha, zniszczone układy,