Patrzaj pyzate dziecię z pod słomianej strzechy,
Niech ci widok żołnierzy zaszczepia uśmiechy,
To może dziki owoc zerwie potem wojna; 625
A ty matko co kłaniasz, bądź zdrowa, spokojna,
Nie trwoż się szczękiem zbroi, długiemi dzidami,
Zapał polskiego wzroku ugasza się łzami.
Już we wsi tylko kurze, jeszcze słuch, łoskotem
Drga, dźwięcząc przygłuszony, i koni tupotem. 680
Już we wsi kurz osiada, jeszcze przerywanie,
Zdala wojennych rogów dolatuje granie.
I cicho, jak na sercu śmierć swój obraz kryśli;
I pusto, smutno, tęskno, jak u Marii w myśli.
Wzniosła swą lekką postać do góry, do góry, 635
Nic nie widać, tylko wiatr szare goni chmury:
Zniżają się kolana, proźba ręce składa,
Z oczu w niebo utkwionych kroplami żal spada;
I cicho, jak modlitwa w łono boga płynie,
I pusto, smutno, tęskno, jak gdy szczęście minie. 640