Strona:PL Antoni Malczewski, jego żywot i pisma.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

„Lecz ledwo burza przeszła, już pewny pogody,
„Niepomny jakto gorzko czas zgryzotą liczyć,
„Płochy, wydarł się szczęściu co mogł odziedziczyć.“        1200
Ah! dalej! prędzej! lekko przez chwasty i rowy
Sunie koń wyciągnięty, a brzękiem podkowy,
Hukiem pędu, błyszczącą postacią rycerza,
Ocknionego wieśniaka pierwszą myśl uderza;
„Ha! ha! nim otarł oczy i serca mógł dowieść,        1205
Znikł rycerz, i zostawił o upiorach powieść.
I takto leciał Wacław, szczęśliw, trwożny razem,
Śliczny, straszny, był wiernym śmiertelnych obrazem.

XV.

Do wrót wreszcie koń doparł swe piersi spienione;
I zarzał, nozdrza chłodząc, to w tę, to w tę stronę,        1210
Lecz chociaż xiężyc jasny, nie widać nikogo;
Ni giermek do strzemienia szybką skoczył nogą.
„Musi być bardzo poźno, niech spią trosk nie czując.“
Tak myślał młody Wacław konia przywiązując;
I z tą żywą pociechą w której serce tonie,        1215