prowadzić z tak niebezpiecznego przedsięwzięcia. Przybyłem więc do Szamuni z niewielką nadzieją osiągnienia celu mojej podróży, lecz przewodnicy umniejszyli mi natychmiast wyobrażenia o tych straszliwych rozpadlinach. Poszliśmy nieco po lodach, lecz wkrótce powiedziano mi o górze stertą południową (l’aiquille-du-midi) zwanej, na której nikt jeszcze niebył. Chodziło więc o odkrycie nowej pomiędzy górami doliny, a przynajmniej nowego przechodu; zapomniałem już o górze-białej, a cały pałałem chęcią zwiedzenia tej sterty. Nie chciałem jednak porzucić dla niej góry, która niejako jest wszystkich innych królową, i dla pogodzenia mych chęci, zamierzyłem daleko rozciąglejszą drogę, to jest, przybywszy na stertę-południową, szukać z tamtad przejścia na górę-białą, a z niej zwyczajną powrócić drogą.
Poszedłem ku stercie-południowej w towarzystwie sześciu przewodników. Przebywszy wąwóz Montanvert i morze lodowe (Mer-de-glace) przyszliśmy do Tacul o godzinie siódmej wieczorem. Wiesz waćpan, że ten nocleg nie jest bardzo wygodny: sąto skały otoczone lodami, w bliskości niewielkiego jeziora, które na noc znika. Zimno
Strona:PL Antoni Malczewski, jego żywot i pisma.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.