Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/23

Ta strona została przepisana.

Po odpustach abo po jarmarkach, to poniektóry dziad siędzie se przy drodze, ozłozy torby i śpiwo tak bez nos:
Roz się krolewna w dziadu pokochała,
Jest ci to o tem historyja cała...
Myślołby kto, ze to tak. beło, a to nie beło tak
Zwyczajnie dziady sie chwolom ze to niby dziady takie hónorne i zeby im bez to ludzie więcyk dajali.
Po prowdzie to tak beło:
Jednego razu beł taki król okropnie bogaty, co u niego parobcy dukaty ćwierciom mirzali, bo to to w śpichrzach lezało jak zboze.
Ten król miał córke jedynacke, ale una beła taka klapa, co sie ani myć, ani cesać nie kciała, ani przónść, ani pirzy drzyć, ino lezała na pierzynie i jadła kiełbase z ciastkami.
Urosła na ty pierzynie wielgo i spaśno, a jak jom roz za jakiś cas umyli, to na gębie była tako biało jak śmietana. Tak sie kawalirowie podowiadajali, ze ten król mo córke, i — zaceni przyjezdzać, bo sie chcieli z niom zynić.