Strona:PL Antoni Piotrowski - Od Bałtyku do Karpat.djvu/37

Ta strona została przepisana.

A óna prosić: — powidz, powidz!
Tak ón tak:
— Widzis, tako je rzec, ze jak ci powiem, to zaro bede umiroł. —
— To już umrzyj, a powiedz my!

Tak ón powiado:
— Przynieś tu prosty słomy, bo na pierzynie źle umirać, to ci już powiem, a pote umre. —
Tak óna skocyła co tchu po te słóme. A tu pies Krucek lezy pod stołem i płace:
— Ham! ham! rety na świecie, taki dobry gazda, bedzie umiroł! ham! ham!
A kogut chodzi po izbie, ostrogamy brzęko i śmieje sie: — Ko! ko, ko, tak! —
— Cegos sie, psiawiaro śmiejes ham, ha!
— Ko, ko, ko, a bo chłop głupi, jednom babe mo, a rady i dać nie moze, a ja mom cztyry i dwadzieścia i mores!.. Ko, ko, ko, brzonk, brzonk! —
A gazda słucho i myśli: