Ta strona została przepisana.
— Cobyk zaś nie wiedzioł — pado wilcek.
— Amo to i sjidz go!
Poseł wilcek ku Józkowy Gąsienicowy chałupie i chodzi, wartko zacuł kabana[1], ale ba kie chliw zawarty. Probuje ściany: gdzie zaś! bole po pół łokcia grube, tak dobrze nie bardzo, jon drzyć pazdurami pod przycieś, jak gorol za świstakami.
Włazi do chliwa wieprzek lezy se we słómie, brzusysko ozwalił mrugo ino ocami i krząka. Jak uźroł wilka pyto:
— Cegos tamoj? —
— Wieprzusiu, wieprzusiu, jus na cie przysła ostatnio godzina bo ciek sjem.
- ↑ Kaban (stpol.) — świnia, wieprz