podobała, tak sobie myśli, kiedy już tak, że mam urlop, to się z babą ożenię. A że babie się bez chłopa też cniło[1], tak nie wiele myślący, pobrali się.
W tej chwili jak się pobrali, babę jakby odmieniło. Dopiero djabeł przekonał się, co to za smak. Pokazało się że to jest wściekła sekutnica[2], że nie jeden, ale cały regiment[3] djabłów by nie wytrzymał. Tak umyślił drapnąć, ale że mu było żal, zaraz iść do obowiązku i przysmażać durniów w oleju, tak namówił sobie skotaka[4] od tej baby, żeby z nim umykał.
Tak ten skotak powiada:
— No dobrze uciekajmy, ale co będziemy robić?
— To już w tem moja głowa, het ci rozpowiem a teraz drała — i uciekli.
Jak już byli dość daleko, tak se siedli pod rosochatą wierzbą i djabeł powiada:
— Robić, powiada, to tam byle bałwan potrafi, chodzi o to żeby zarobić, a nie narobić się. Ja będę po dworach straszył, bo to lubię i to nie jest żadne zajęcie, a ty będziesz strachy wyganiał, szlachta ci za to będzie płacić, będziemy się dzielić i dobrze żyć.
— A no dobrze — powiada skotak — i poszli straszyć i strachy wyganiać.
Zaraz w pierwszym dworze, djabeł schował się na strych i zaczął wydziwiać. Łańcuchami brzęczał, garnkami ciskał, jęczał, stękał, pierzyny ściągał z łóżek i tym podobne okropne rzeczy wyprawiał.
Okropnie się we dworze powylękali. Dopiero ten parobek, niby podróżny zdaleka przychodzi do dworu. Wszyscy opowiadają mu, że tu okropnie straszy, a on