Strona:PL Antoni Sobański - Cywil w Berlinie.pdf/100

Ta strona została uwierzytelniona.

objaw naturalny, ale nawet za oznakę pewnej młodzieńczej żywotności. W każdym razie potwierdza to bezwątpienia istnienie wśród sfer rządzących prawdziwej „Kameradschaft“.

Siedzę w kawiarni. Przejeżdża siedem czy osiem ciężarówek. Ustawiono w nich ławki, a na ławkach siedzą, trzymając karabiny między kolanami, policjanci i członkowie policji pomocniczej. Wiadomo co to znaczy: razzia. Otoczą cały blok domów lub nawet kilka ulic, a może jaki park, wszystkich wylegitymują i poddadzą rewizji. Podejrzanych zatrzymają. Taka obława trwa czasem cały dzień. Zdarza się głównie w dzielnicach ubogich, gdzie dużo jest komunistów, lecz i w centrum i w Westend bywa również przeprowadzana. Znajoma moja, żona wysokiego urzędnika „Auswärtiges Amt“ musiała kiedyś siedzieć zamknięta w domu do samego wieczora. Telefonowała do męża, żeby uzyskał jej „zwolnienie“. Nic nie pomogło. Protekcja w tych razach pozostaje bez-