Strona:PL Antoni Sobański - Cywil w Berlinie.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.




NARÓD W MUNDURZE.

Pierwszy poranek w Berlinie. Wychodzę z hotelu. Zaraz rozumiem, że wrażenia poprzedniego wieczoru niezupełnie odpowiadają rzeczywistości. Dziś widzę, że wygląd ulicy bardzo się zmienił. W dzielnicy zachodniej mniej to było znać. Lecz tu, gdzie mieszkam, w centrum (do niedawna zwanym z angielska City, a wymawianym z niemiecka Ziti), widać dwie główne zmiany: morze mundurów i nieobecność cudzoziemców.
Najpierw powiem o turystach cudzoziemskich, bo z nimi sprawa krótka: poprostu niema ich. Byłem wszędzie, gdzie się ich dawniej niechybnie spotykało: Wagons-Lits i inne biura podróży, halle i bary pierwszorzędnych hoteli. W ciągu 10-dniowego pobytu słyszałem dwa razy mowę francuską i ani razu angielskiej.