Strona:PL Antoni Sobański - Cywil w Berlinie.pdf/75

Ta strona została uwierzytelniona.

jeżeli tak, to trzeba się zachowywać bardziej po-piłatowemu, z większym chlupotem i bardziej publicznie myć ręce, drzeć szaty, no i nie wpadać samemu we własne credo. Tych, dla których krew zaczyna się od wymordowania kilkunastu tysięcy ludzi, wypadki w Niemczech rozrzewnią, jak widok prawie nieskalanie białej sypialni panieńskiej. Jeżeli w obronie tezy „bezkrwawości“ sowieckiego régime‘u przytoczymy jako argument dowodowy istnienie na wyspach Sołowieckich obozów dla więźniów politycznych, czy quasi-politycznych, to oczywiście, i w Niemczech te rzesze, skoncentrowane w Sonnenburgu, Oranienburgu i w wielu jeszcze innych obozach i więzieniach, będą cichym szeptem świadczyły za siebie: „Żyjemy, tak — jeszcze troszeczkę żyjemy“. Bo człowiek, żeby użyć terminologji myśliwskiej, to drobna zwierzyna. To nie pierwsza kula się liczy, tylko ostatni strzał.
Wiem niestety dobrze co robię: jestem narzędziem „Greuelpropaganda“ (propaganda grozy). To najbardziej niewybaczalna zbrodnia, jaką zna Trzecia Rzesza. Z każdym rapor-