Strona:PL Antoni Sobański - Cywil w Berlinie.pdf/76

Ta strona została uwierzytelniona.

tażem, ale zwłaszcza z tym obecnym, widoki na wizę niemiecką dla mnie maleją. Boli mnie to. Boli, bo lubię jeździć do Niemiec; bo mam tam bliskich mi ludzi; bo mi tam przeważnie jest ciepło na sercu; bo jest to najbliższy Polsce kraj, gdzie istnieje przyjaźń i prostota stosunków innych niż rodzinne; bo, i tu bądźmy szczerzy, jest to o dziesięć godzin od Warszawy, jeżeli chodzi o warunki życia, Europa całą gębą i lepiej nawet, bo z domieszką Ameryki; a poza tem wszystkiem i to jest bez porównania najważniejsze i najboleśniejsze — bo nikt w biurze paszportowem i mało kto z moich niemieckich przyjaciół zrozumie i uwierzy, ile ja w te moje „sprawozdania“ włożyłem uczciwej życzliwości i szczerej, prawie rzewnej przyjaźni.
Spotkałem się kilkakrotnie ze zdaniem, pochodzącem od dziennikarzy zagranicznych w Berlinie, że akty terroru są objawem tak dalece przejściowym, że nie warto im poświęcać myśli oraz miejsca w prasie. Nie godzę się z tem zdaniem. Moralne następstwa podobnych okresów dla ludzi, którzy czynnie je przeżywają, są tak doniosłe, że wiele historycznych postaci