Przy sposobności niechaj mi będzie wolno opowiedzieć zdarzenie dziwne, które popchnęło mnie tym razem do lekarza. Zaznaczę przytem skrupulatnie przebieg objawów i wrażeń, gdyż same przez się są już zajmujące i stanowią, jak się wyraża mój lekarz: „ciekawe studyum psycho-fizyologiczne“.
W pokoju moim znajduje się stare, w srebro oprawne zwierciadło. Otrzymałem je w podarku od przyjaciela, zamiłowanego w starożytnościach, on zaś o ile wiem, nabył je na licytacyi. Jest to zwierciadło dość duże, mierzy bowiem trzy stopy długości, a dwie szerokości, wisi zaś nad stolikiem, opartym o ścianę, na lewo ode mnie, gdy to piszę. Płaska rama jego, licząca trzy cale szerokości, musi być również bardzo stara, nie posiada bowiem znaków probierczych, któreby pozwoliły wiek jej określić. Szkło zwierciadła, rżnięte, wystaje nieco krawędziami poza ramę i odznacza się mocą osobliwą odbijania przedmiotów, mocą, zdaniem mojem, posiadaną tylko przez zwierciadła bardzo stare. Spoglądając w nie, ma się wrażenie perspektywy, jakiego żadne zwierciadło nowoczesne nie jest dać w stanie.
Zwierciadło znajduje się w takiem położeniu, że siedząc przy stole widzę w niem tylko odbicie firanek czerwonych, wiszących przy oknie. Dziwna jednak rzecz zdarzyła się nocy ubiegłej.
Pracowałem już od paru godzin z wielkim wysiłkiem, skutkiem dziwnego otumanienia wzroku, o którem wspomniałem powyżej. To też od cza-
Strona:PL Artur Conan-Doyle - Srebrne zwierciadło.djvu/04
Ta strona została uwierzytelniona.