Ta strona została uwierzytelniona.
- Ach, poczwaro! ach, ty mała leśna żmijo! ty ropucho! ja... doprawdy, więdnie ucho. Tato! królu! nie wstyd tobie? (z płaczem). Co ja zrobię, co ja zrobię!
- Rób to wszystko, co ci każe.
- Służyć wstrętnej tej poczwarze! chodź! (prowadzi żabiego króla do sofy i siada obok niego). Przy tobie gdy usiędę, to cię chociaż szczypać będę (szczypie go).
- Żono, zostaw mnie w spokoju! kto skarb dostał twój ze zdroju? wietrzyk chłodzi mnie tak mile... chcę się, żono, przespać chwilę.
- Nie wytrzymam i uderzę. Masz! masz! masz! ty brzydkie zwierzę.
- Ach! O, dziwy! co się stało?
- Swoją śliczną rączką małą ocaliłaś mnie z zaklęcia, w którem trwałem od dziecięcia. Zły czarodziej chłopię słabe w obrzydliwą zmienił żabę; i tak byłbym aż do zgonu pozbawiony mego tronu, gdyby nie ty! Dzięki tobie, jestem znowu w swej osobie.
- Gdyby zaś złamała słowo...