Strona:PL Artur Oppman - Cztery komedyjki.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.
Czerw. Kapturek (ogląda się).
Bóg ci zapłać, panie wilku.
Wilk.
Gdzie tak śpieszysz, kwiatku miły?
Czerw. Kapturek.
Do babuni.
Wilk.
Aj, co siły w tej maleńkiej! czyż nie nuży twoich rączek kosz ten duży? cóż to dźwigasz, powiedz, proszę?
Czerw. Kapturek.
Wino, placek i kokoszę nadziewaną, zrumienioną, pan te rzeczy lubi pono?
Wilk (oblizuje się).
Aż mi z pyska idzie ślinka na wspomnienie twego winka!
Czerw. Kapturek.
A drób smacznie upieczony.
Wilk (z zachwytem).
To mój specjał ulubiony, jednak skarbów tych nie ruszę (do siebie). Naprzód ciebie schrupać muszę.
Czerw. Kapturek.
O! ja myślę! nie dla pana moja kurka nadziewana, to dla babci podarunek, by jej siły wzmocnił trunek (po chwili). Biedna babcia! tydzień z łóżka już nie wstaje.
Wilk.
A gdzie mieszka?
Czerw. Kapturek.
Gdzie się kończy główna dróżka, a zaczyna boczna ścieżka, tam jej domek stoi biały, w drzew zieleni skryty cały.