Ta strona została uwierzytelniona.
- Co za potwór! Boże! (ucieka).
- Stój! (kupiec zatrzymuje się). Musisz umrzeć! jam ten kwiat pielęgnował wiele lat, podlewałem łzami memi, nim tak ślicznie wyrósł z ziemi. Zginiesz!
- Panie! przebacz mi! wędrowałem długie dni, i dziś prędkim statku lotem już do domu mknę z powrotem. Moja córka, Zosia miła, o ten kwiatek mnie prosiła; przebacz, panie! litość miej!
- Córka twoja? A więc żyj! lecz pamiętaj, gdy powrócisz, kto najpierwszy spotka cię, choć twe serce tem zasmucisz, jednak tego oddasz mnie.
- O! z ochotą! dzięki, panie!
- Rzekłeś! niechże tak się stanie.
PODWÓRZE PRZED DOMEM KUPCA.
- Wróciłem wreszcie już do domu; pewno czekają córki mnie.
- O, mój tatusiu, tato drogi! o, witam ciebie, witam cię (ściska i całuje ojca).
- Ach! nieszczęście, bodaj grom w moją wprzód uderzył głowę, bodaj spalił cały dom! o prze-