Ta strona została uwierzytelniona.
XXV
Z błękitu nieba kula skrawa
Miedzią — fioletem — krwią się mieni,
Świt — rynek — cechy — senat — ława,
Pień — pręgierz — butle[1] — kat w czerwieni.
Z dobrym się kumem kum weseli,
Zalotnych podwik lśknią oczęta —
Z ratusznych ciemnic wiodą w bieli
Srebrnogłowego delinkwenta.
Z pod wiechy[2] gędźbę wietrzyk miecie,
Z kościoła leci dzwonka granie —
Ostatnie Gąska na tym świecie
Od mnicha bierze całowanie.
Pisarz katowi znak podawa,
Motłoch rozdziawia chciwe oczy, —
I głowa ścięta! — srebrna! — krwawa!
Od pnia się toczy!... toczy!... toczy!...