Strona:PL Artur Oppman - Moja Warszawa.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

„POD DZWONNICĄ“.

Obok kościoła Bernardynów,
Ku Wiśle mając lico,
Tkwiła wiadoma z sławnych czynów
Kawiarnia „Pod dzwonnicą“.

Czyny te pamięć zapisała,
Wypadek był to rzadki:
Ona jedyna w mieście miała
Araczek do herbatki.


Z przedsionka wchodziło się wprost do piekielnie zadymionej izby, gdzie gwar ucztujących zamieniał się niekiedy w istną orgję harmidru i potępieńczych wrzasków. Izbę tę, największą i najbardziej zwykle wypełnioną, uważali za niepodzielną swoją własność studenci uniwersytetu i młodzi artyści wszelakiego autoramentu. Wśród artystów przeważali malarze. Oni byli najweselsi, najkrzykliwsi i najbardziej wygadani. Rzeźbiarze, których zresztą zjawiało się paru zaledwie, odznaczali się mrukliwością i posępnym humorem; poeci zaś woleli