w nieznanej krainie, za siedmioma rzekami, za siedmioma górami, w mistycznem królestwie snów i marzeń.
Kraszewski w „Starej baśni“ jakże cudnie słowami wymalował obraz tej nocy uroczej z jej czarem i niepokojem, z jej pieśnią prastarą i z jej obrzędami, które w znacznej mierze pozostały do dzisiaj w pamięci, w wierzeniach i w praktykach naszego ludu.
W ogniu stoją drzewa
Od płonących stosów;
Bór, jak lutnia, śpiewa
Gędźbą setnych głosów.
Nocne mgły się kładą...
Świt lśni gwiazda białą...
„Hej, Kupało! Łado!...
Hej, Łado, Kupało!...“
Warszawa od dawnych lat uroczyście odświęcała „Wianki“, ale modnym i oczekiwanym stał się ten piękny obrzęd od chwili powstania warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Wioślarze wzięli ów pamiątkowy obchód całkowicie w swoje ręce i — trzeba przyznać — umieli go urządzać poetycznie i interesująco.
Wisła płonęła od tysięcy świateł; szeregi udekorowanych łodzi, galarów i kryp w różnobarwnych lampionach, z ukostjumowanemi paniami na pokła-