wie w szykownych danglowskich pojazdach, patrycjat i mieszczaństwo warszawskie, niewiele ustępujące, a może i przewyższające szlachtę bogactwem i strojami, a wreszcie wyświąteczniony kolorowo skromny ludek stołeczny z przedmieść i zaułków Warszawy.
Tłum poddańczy z ukłonami
Cofa się na strony:
Jedzie dwornie król z damami
Gwardją otoczony.
A pięknotkom, jak kwiat świeży,
Jak Cyd romantyczny,
Asystuje wódz młodzieży,
Książę Pepi śliczny.
W bohaterskiej epoce Księstwa Warszawskiego, rozbrzmiewającej dźwiękiem trąb bojowych, szczękiem szabel, gromami armat i łopotem do tryumfu wiodących sztandarów, Bielany straciły nieco na popularności; odwiedzała je w Zielone Świątki uboższa, mocniej trzymająca się obyczaju ludność Warszawy, przyciśnięta podatkami i kwaterunkiem, a więc tem chętniej szukająca rozrywki i chwilowego chociażby zapomnienia o ciężkich warunkach życia. „Kongresówka“ odnowiła tradycje bielańskie, znów zaczął je odwiedzać w Zielone Świątki wielki świat warszawski, wśród którego prym trzymali wymusztrowani i opięci, barw-