Strona:PL Artur Oppman - Moja Warszawa.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

ni oficerowie świetnego wojska polskiego, z pułków konstytujących w stolicy: grenadjerzy gwardji, artylerzyści konni, piechota linjowa i strzelcy piesi.
Nawet wielki książę Konstanty z księżną Łowicką bywali na Bielanach; jeździł tam również ze swą wiecznie rozromansowaną małżonką namiestnik, nielubiany i niepopularny książę Zajączek.

Z źrenicami, które rażą,
Jakby ciosy knuta,
Gna Konstanty z mopsią twarzą,
A za nim Kuruta.

A wśród grona oficerów,
Z Chłopickim na przedzie,
Śniąc o sławie bohaterów,
Łukasiński jedzie.


A potem przyszły lata szare, smutne i przygnębiające. A jednak Bielany nie przestały być nigdy miejscem przyciągającem wszystkich w dni Zielonych Świątek. Sztajnkielerkami i wagnerkami, powozami i bryczkami, ekstrapocztą, łódkami i statkami, konno i pieszo sunęły tłumy na wybrzeże wiślane tańczyć na trawie, grać w „zielone“, ucztować, jeździć na karuzeli, wznosić się na huśtawkach „nad poziomy“ i zakupywać, oprócz innych smakołyków, słynne bielańskie pfeferkucheny.

Kurz się wokół wzbija srogi,
Upał, niech Bóg broni!