Ta strona została uwierzytelniona.
Był to zamek króleski,
Złote były w nim deski,
Dach z turkusów — niebieski.
Pod bramą przysiadł tedy,
Myśląc: — „Dworskie czeredy
Ulitują się biedy...“
Chciwy onych obłowin,
Pieśń poczyna dziadowin:
„Jako ożył Piotrowin“.
Śpiewa pięknie, uczenie,
Wkładając w owo pienie
Artystowskie natchnienie.
A wtem z okna król krzyczy:
— „Hej! Dajcie-no tu biczy!
Na tego, co tak ryczy!
A niech go kolka zeprze!
Spałem sobie w najlepsze!
Dać mu kije, co krzepsze!..“
Toż liczne, jak mikroby,
Biegną dworskie osoby:
— „Won, dziadu! Do choroby!..“
— „Ha! Pójdę siąść pod drzewem
Gdy gardzą moim śpiewem!.. —“
Dziad rzeknie z wielkim gniewem. —