(Że można z picia dostać choroby —
Dość było szklanki na trzy osoby).
Bardzo przyjemnie za miastem było:
Jakby imperyał słońce świeciło,
A w łąkach kwiatków zastęp wiośniany
Pachniał jak szczupak faszerowany.
Gdy już chodzili z godzinę prawie,
Zmęczony Icek usiadł na trawie
I rzekł: — „Ja tutaj posiedzę krzynkę,
A wy się przejdźcie w tamtą olszynkę.“
Poszli więc razem oboje młodzi —
Niech sobie chodzą! Co nam to szkodzi?
Niech sobie nawet rok spacerują:
Przecież się na to nie wykosztują!...
Jakby na gębach nosili kleszcze:
On nic nie gada, ona mniej jeszcze,
Patrzą na olchę, patrzą na sosnę —
Dukat je wytnie na przyszłą wiosnę.
Wtem... (Na sumienie, aż się rzec boję!
Niech takie szczęście spadnie na goje!)
W tem leci prosto ku owej stronie
Trzech rabuśników — wielkich, jak słonie!