Ta strona została uwierzytelniona.
RYNEK W NOCY
Gdy poruszą sprężyny zamkowym zegarem
I północ merlinowskie ukazuje dziwa,
Jak lunatyk, magicznym opętany czarem,
Wznoszę się na wysokość, gdzie mnie księżyc wzywa.
Razem z sinym księżycem, którego promienie
Są dla mnie, jak drabina w sezamy wiodąca,
Odklinam usta domów, ożywiam kamienie
I ciesz się, że niema na niebiosach słońca.
Księżyc jest mojem słońcem jedynie prawdziwem,
On mi świat mój buduje, a tamto go kruszy
I wszystko, co jest we mnie wspaniałem i żywem,
Jak mistrz wyczarowuje z mej tworzącej duszy.
Jestem widzem jedynym na cudów teatrze
I mam pod stopy swemi wieków widowisko,
Okiem, skroś czas widzącem, w Stare Miasto patrzę,
Gdy chcę: wylatam w błękit, gdy chcę: spływam nisko.