Ta strona została uwierzytelniona.
TARG NA RYNKU
Pstrokate biją barwy małego przechodnia,
Oszołomiony targiem w Stare Miasto patrzę,
Słońce dnia upalnego gore, jak pochodnia,
I wyjaskrawia obraz, jak scenę w teatrze.
Tak się tu czuje dzieciak, jak w ogromnej szopce,
W której ktoś niewiadomy pociąga za sznurki,
Jest ze mną moja mama w babcinej salopce
I dziwne mi na Rynku objaśnia figurki.
Wszystko wkrąg mej osoby kręci się i kipi
I jakby ujazdowski wichrzy się bałagan,
Okręt w sieni Fukiera przyjacielsko skrzypi
I tęsknie tam spoziera każdy Rynku stragan.
Przekupka, którą lekko na grosze oceniasz,
Miód płacąc, koprowinę wymienia na stówki,
A z wstążką orderową beznogi zieleniarz
Kuśtyka co godzina na kapkę kminkówki.