Strona:PL Artur Oppman - Pieśń o Rynku i Zaułkach.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten, co wkrótce polegnie, młody Suchodolski,
Coś o więźniach na Lesznie i Moskalach nuci;
Jaki być rząd powinien z pęt wyrwanej Polski
Gromami się Mochnacki z Lelewelem kłóci.

Niekiedy pod kawiarnią ktoś łazi, ktoś czeka,
To do wnętrza, jakgdyby przez omyłkę wbiega, —
A nazajutrz Konstanty pieni się i wścieka
I wrzeszczy: «Lubowidzki! znów ubili szpiega!»

Nagle w trakcie rozmowy na stół młodzian wskoczy:
Nabielak czy Nebaby śpiewak ukraiński,
I rozgorą jak żagwie płomieniste oczy,
I z kazamat Zamościa mknie jęk: Łukasiński!

Jeszcze chwila i chórem zatrzęsą się ściany,
Nikt nie zważa czy Makrot nie słyszy lub słyszy,
I pieśni Marsylczyków, co depcze tyrany,
Koncertant Belwederu, Chopin towarzyszy.

Jakoś na Saskim Placu parada utyka
I z cywilną ludnością nie idzie jak z płatka;
Toż wraz to akademik, to oficer znika —
A gdzie: wie cesarzewicz — i wie Honoratka.

Wykrwawia się w kawiarni noc zemsty i szału...
Furczą lance pod Stoczkiem... grzmią grochowskie fronty...
Zamilknij! to na sercach z ognia i kryształu
Pisze Muza: Listopad Dwudziesty Dziewiąty...