Zmysłem się artystycznym kierując najzdarniej,
Najpiękniejsze widoki odnalazł poeta:
Przy baszcie na Boleści z podwórca garbarni
I wprost Długiej, u zbiegu Mostowej i Freta.
Jak się podłość i zdrada w krwi potokach gasi
Mówiło mi urwisko nad wiślanym brzegiem,
Gdzie «Pod zdechłym zającem» sztyletnicy nasi
Z niejednym się moskiewskim uwinęli szpiegiem.
Pewien mi strych, co święto, był wotywną sumą,
Skąd, zda się, w świt swobody z gniazd pajęczych wzlecim,
A każdy z uczestników opowiadał z dumą
O czynach swego ojca w Sześćdziesiątym Trzecim.
Na tych tajnych zebraniach bez różnicy żadnej
Bywali chrześcijanie i izraelici, —
I przychodził najpilniej jeden chłopczyk ładny
Z oczami, w których żar się prozelitów świéci
Wrażliwy, jak nerw, honor uczniowskiej gromady
Wzbraniał z nim jakichkolwiek psot i fanaberji,
Bośmy wszyscy wiedzieli, że ten żydek blady
Ma ojca i dziada za bunt na Syberji.
Kiedy o tem przypomnę, wspominam ze łzami,
Szlachetne ich nazwiska zmilczając umyślnie,
I nie mogę rzec słowa drżącemi ustami,
Na które Duch najczystszy: Lange mi się ciśnie...
Strona:PL Artur Oppman - Pieśń o Rynku i Zaułkach.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.