Omszały święty Marcin, ciche Sakramentki,
Panna Marja patrząca w wschód i zachód krwawy
I dzwonek katedralny tak nagły i prędki,
Jak w momentach przerażeń wołanie Warszawy.
Z tych murów myśl ma czyta etapy męczeństwa
I wspólne karty dziejów pół polskie, pół boskie,
Złudne jutrznie narodu, nocne nabożeństwa
I zamkniętych kościołów wizje Grottgerowskie.
Pieśń mówiła ojczyźnie: «Trwaj z wyniosłem czołem»,
I kościół jej proroczył, że jak Chrystus wskrześnie,
Szedł straszny rok za rokiem, kościół był kościołem,
Ale stał się Warszawie spiskiem jednocześnie.
To wszystko przypominam, pamiętne od dziecka,
I wpajane przez Matkę w godzinach modlitwy,
Gdy święty bunt Polaków, wiara staroświecka
Do codziennej mnie z wrogiem hartowały bitwy.
Mur każdy poszczerbiony od setek kul wroga
I od klęczących kolan każdy próg zdeptany, —
Przeto one są dla mnie, jak relikwiarz Boga,
Pełne krwi Chrystusowej z krwią narodu zlanej.
Dziś, gdy władzę szatana zwyciężył znak Krzyża
I zaklęcie szatańskie mieczem jest odklęte,
Do wspomnień mych i waszych me serce się zniża,
Kościoły staromiejskie! Święte! Święte! Święte!
Strona:PL Artur Oppman - Pieśń o Rynku i Zaułkach.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.