Strona:PL Artur Oppman - Pieśń o Rynku i Zaułkach.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

KRZYWE KOŁO


Pamiętam jak mnie zawsze bawiło, smarkacza,
Imionisko niezgodne z prawdą, i z oczyma:
To Koło, co bynajmniej koła nie zatacza,
I umieszczona w nazwie krzywość, której niema.

Chyba to najciekawszy z warszawskich zaułków,
Kamiennemi Schodkami i Pocztą obramion,
Patrzący na czerkieskich dżygitówkę pułków,
Co były jednem z dzikich namiestnika znamion.

Krzywe Koło jest punktem jakgdyby centralnym
Zbiorowiska najstarszych ulic i uliczek, —
I trzeba tylko spojrzeć wzrokiem idealnym,
By wnijść w jasnowidzeniu do historji drzwiczek.

Kiedy zamknę źrenice na to, co jest wokół,
Gdzie jak ślepi się snują kretyni i błaźni,
Panoramę stuleci przefruwam jak sokół
I wszystko, co w niej było, widzę najwyraźniej.