Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

„Biada ci, Rzymie! Ty, co z uśmiechem
Na własnych synów śmierć patrzysz krwawą,
Oszołomiony heter oddechem
I orgii rozpustną wrzawą!

O, patrycyusze! biada wam, biada!
Spojrzyjcie w przyszłość błędną źrenicą —
Złowróżbnych kruków lecą już stada
Nad zgniłą świata stolicą!

Kiedyś odwieczne pękną łańcuchy,
Kiedyś rachunek zdacie przyszłości
Za zmarnowane ciała i duchy,
Za krew z krwi waszej, kość z kości!

Wtedy wam tłuszcza, rozpaczą wściekła,
Obwieści zemsty wyrok ponury,
Wtedy przejdziecie przez wszystkie piekła,
Przez wszystkich zgryzot tortury.

A ty, z haniebnem podłości piętnem,
Z miedzianem czołem, z twarzą szyderską,
Plebsie, co okiem dziś obojętnem
Śledzisz męczarnię braterską —

Pamiętaj o tem, że, choć dziś świeci
Słońce swobody na twojem niebie,
Jeśli kupieni padną atleci,
Dzień zguby przyjdzie dla ciebie!“