Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.
Na schyłku stulecia.


O, dziwny wieku, coś wszedł jutrznią krwawą
Nad otrząśniętym z dawnych mętów światem,
Walk tytanicznych ogłuszył go wrzawą
I oplótł skronie bohaterstwa kwiatem,
Wieku, coś czasy miał otworzyć nowe,
Jakeś ty zawiódł sny tłumów tęczowe!

Tyś miał zgrzybiałych fałszów być lekarzem,
Jak ten wiek, który przeszedł, był mścicielem,
Tyś miał przed bratniej miłości ołtarzem
Zjednoczyć ludy, związać wspólnym celem
I dać im przyszłość jasną i spokojną —
Tyś je powitał pożogą i wojną.

Nim na błękitach błysło twe zaranie,
Rycerzy ducha poległy tysiące —
Szli oni mężnie nad ciemne otchłanie,
Gdzie płaczą tłumy stęsknione i drżące,
I zapładniali ich pierś marzeń ziarnem,
Mówiąc, że wzejdzie świt na niebie czarnem.

Że wzejdzie świt ów, który ducha zbudzi
I złotym blaskiem cały świat ogarnie,
Da odpoczynek trwożnym sercom ludzi,
Które wiekowe szarpały męczarnie,