Że je oddałem na wieki... na wieki
Tobie... tak blizkiej... a takiej dalekiéj...
Więc mi dziś przebacz... A gdy cię obaczę,
Spojrzyj i pomyśl: jak me serce płacze;
Spojrzyj i pomyśl: ile cierpień kryje
Pierś moja młoda... jakich bólów żmije
Kąsają co dzień tę pierś moją biedną...
Jam tylko ciebie kochał!... ciebie jedną!...
Więc swym uśmiechem łagodnym, serdecznym,
Więc swoich źrenic promieniem słonecznym
Na jedną chwilę, choć na jedną chwilę
Nieukojonych rozchmurz smutków tyle,
Nieutulonej męczarnię tęsknoty
Ukój litośnie, aniele mój złoty!
Ja nic nie pragnę i nie chcę niczego,
Oprócz słów kilku, które z serca biegą,
Oprócz uśmiechu, prócz współczucia w oku,
Oprócz twej drogiej postaci widoku!
I — patrz! — już duma piersi mej nie zbroi...
Smutek mnie zwalczył... chcę jałmużny twojej...
Wszak nie odmówisz? Wszak będziesz rozrzutną?
Łez dasz mi kilka na mą drogę smutną...
Wszak nie odmówisz? Nie! Bo ty rozumiesz
Mojego ducha... Bo ty czytać umiesz
W sercu, co bólów przeszyte dziś strzałą
Za jedną winę: zbyt wiele kochało...
O nic do ciebie nie mam żalu, droga!
Piersią mą targa rozpaczy pożoga.
Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/045
Ta strona została uwierzytelniona.