Z pod twych rączek, z pod twych białych, płynie piosnka w dal,
Coraz wolniej, coraz ciszej, niby łzy i żal...
Anielskiemi westchnieniami skarżą się klawisze —
Płynie piosnka w dal miesięczną, rozpływa się w ciszę.
I na pieśni tej zaklęcia lecą roje snów,
Zmarnowany zapał młody płonie w sercu znów,
Więc na piersi, zadumany, senną głowę chylę —
O, witajcie mi, prześnione dawnych złudzeń chwile!
Z pod błękitu płynie postać na welonach mgły,
Smutny uśmiech ma na ustach, w oczach srebrne łzy.
Szopenowski duchu blady, w gwiazd koronie złotej,
Widzę ciebie, władco tonów, śpiewaku tęsknoty!
Dzięki tobie, dziewczę moje, biały kwiatku mój —
Tyś mi dała nowe siły na życiowy bój...
Śpiewne tony twej piosenki, takiej cichej, drżącej,
Na me serce padły krwawe, jak balsam kojący.
I dziś wiem już, że, choć zejdzie krasa wiosny z lic,
Dusza z pragnień młodocianych nie rozwieje nic —
One drzemią, skryte w sercu przed oczyma ludzi,
Póki pieśni głos anielski ze snu ich nie zbudzi.
....................