Och, opleć mnie dłonią, och, opleć białą!
I główkę swą złotą na pierś mi złóż!
Już stało się, dziewczę, co stać się miało —
Ostatni... ostatni nasz walc to już!
Jak dziwne, jak chmurne muzyki tony!
Ból wieje z nich taki, tchnie taka pleśń,
Jak gdyby jęczały pogrzebne dzwony,
Jak gdyby płakała nadgrobna pieśń.
Zda mi się, że słyszę jęk jakiś głuchy,
Że pęka pierś czyjaś, zbryzgana krwią;
Zda mi się, że wokół tańcują duchy,
Posępne, milczące, owiane mgłą.
Jak w świecie szerokim smutno i ciemno,
W mej piersi rozdartej smutno jest tak!
Och! nie szarp mi serca skargą daremną —
Wszak szczęście, dziewczyno, przelotny ptak.
Ta chmurna muzyka mózg mój uśmierca,
Zatruwa mnie jadem mogilnych tchnień,
Podstępnie się wkrada do mego serca
I spycha mnie... spycha mnie... spycha mnie w cień.