Gdy pisał ody płomienne,
Lub rzeźbił czułe sonety,
W głębokich oczach dziewczyny
Do natchnień szukał podniety.
W majowe, ciche wieczory,
Gdy świat się zdaje być rajem,
Z podniebnych swoich okienek
Patrzyli na siebie wzajem...
Drżały ich serca młodzieńcze,
Zbratane słodką harmonią,
A cynik odwieczny, księżyc,
Na niebie śmiał się z ironią...
Dni przemijają jak chwile
I biegą w otchłań przeszłości —
Krótko trwa smutku elegia,
Krótko sielanka miłości!
Skończył się romans poety
Oraz sympatya panienki —
Nazbyt ceniła świecidła
I atłasowe sukienki.
Zaś muza swoich wybrańców
Unosi wprawdzie do nieba,
Daje im skarby fantazyi,
Lecz zato odmawia chleba.
Więc gdy się zjawił kusiciel —
Fabrykant łysy i gruby,
Modniarka z bladym śpiewakiem
Miłosne zerwała śluby...