Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

Toporem kata i stosów pożogą.
Więc tłum wzniósł oczy pod niebios namioty,
I śledził w górze srebrnych gwiazd obroty
I z upragnieniem czekał jutrzni złotej.



IV.

I zabłysnęła epoka najnowsza,
Wyczekiwana długo i gorąco.
I rozchmurzyła rzeszę ludów drżącą,
Zda się, od innych lepsza i różowsza.
Po latach trwogi, tęsknoty i szału
Tłum do jasnego dążył ideału,
Pełen młodzieńczej wiary i zapału.

Kult sztuki władał odmłodzonym światem
I wiódł na czystych upojeń wyżyny,
I fantastyczne otwierał krainy,
Strojne poezyi niewiędnącym kwiatem.
Dłóto Anioła, pędzel Rafaela
Były jak nektar, co myśl rozwesela,
A nizkie żądze niszczy i spopiela.

A potem przyszły walki dzikie, krwawe,
Nędza i rozpacz, i krew i płomienie,
Zapanowało ducha odrętwienie
I rozpasanie podniosło swą wrzawę.
Po zmrokach ducha, po orgiach morderstwa
Napoleońskie błysły bohaterstwa,
Potem wiek przyszedł zwątpień i szyderstwa.