Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.
Z tragikomedyi serca.


I.

Poznał ją, gdy świat cały uśmiechał się wiosną,
Gdy słońce lśniło złotem, a niebo lazurem —
I snuć jęli we dwoje sielankę miłosną...
Ona była modniarką, a on trubadurem.

Wyschły w jej modrych oczach gorzkie łzy sieroty,
Nieznanem dotąd szczęściem drżała pieśń stęskniona...
I śniła sen na kwiatach, sen miłości złoty...
I niewinna, jak dziecko, szła w jego ramiona.

Zaś on miał umysł górny i serce płonące,
I wszelkiej prozy życia strzegł się jak herezyi —
Więc kochał ją szalenie całe trzy miesiące,
Potem rzucił... zbyt mało znalazł w niej poezyi.

A gdy na dnie wiślanem spoczęła dziewczyna,
Napisał wiersz, rozpaczy pełen i goryczy:
„Czemuś mnie opuściła, moja ty jedyna?“
I począł skrzętnie szukać nowej Beatryczy...



II.

Dla niej zrzekł się bez skargi przyszłości uroczej,
Dla niej rzucił rodzinę, i sztukę i sławę,
Bo go czarem urzekły jej głębokie oczy,
Chwilami tak płomienne, chwilami tak łzawe!