Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

Chętnie się dała babcia skłonić do gawędki
Na temat: jako zdrowie to rzecz najcenniejsza.
Ona ma kłucie w boku, on ma oddech prędki...
Ach! dawniej była pora jaśniejsza, piękniejsza...
I raz już zabłądziwszy na przeszłości cmentarz,
Jęli pytać się wzajem: „Pamiętasz?“ „Pamiętasz?“

Potem wionął wiatr chłodny, — więc staruszka, dbała
O zdrowie towarzysza, jako też o własne,
Wspierając się na kiju, z ławki ciężko wstała,
Zwróciła na sąsiada swe źrenice jasne
I rzekła: „Czas do domu, wilgoci się boję...
Napijem się rumianku...“ — Ot, staruszków dwoje...