I dzieci, zimą wśród ścian brudnych schnące,
Uśmiechem zieleń witają i słońce.
Na Starem-Mieście, stęskniony do wiosny,
Wybladły student patrzy w dal z okienka,
O piętro niżej tęsknoty miłosnej
Sentymentalna rozbrzmiewa piosenka —
I chłopcu, w cudne wsłuchanemu pieśnie,
Sny brylantowe marzą się, jak we śnie.
A gdy nad miastem wzejdzie księżyc blady,
Kiedy latarnie zapłoną gazowe,
Zda się, że błądzą w ulicach dryady,
Zda się, że dźwięki jakieś drżą echowe...
Po skwerach szepczą zakochane pary —
To noc i wiosna czynią swoje czary.
A tam daleko, za wiślaną tonią,
Gdzie łąki leżą, gdzie lasy czernieją,
Wilgotna ziemia bucha krzepką wonią
I gwiazd oczyma błękity się śmieją,
W wieśniaczych chatach błyskają ogniki
I słychać z karczmy dźwięk skocznej muzyki.
Słońce w czerwieni na zachodzie kona,
Z przeciwnej strony wstaje pełnia blada,
Gdzieniegdzie piosnka popłynie stęskniona,
Gdzieniegdzie śmiechu zadźwięczy kaskada,
Drzew wierzchołkami cichy wiatr kołysze
I gwarem wiosny cała wioska dysze.