Strona:PL Artur Oppman - Pieśni.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.
Moriturus.


Życie moje dogasa, jak lampa przyćmiona,
Spłonęło tęskne serce, nerwy się stargały,
W gwiazd koronie srebrzystej śmierci anioł biały
Pierś moją w marmurowe oplata ramiona.
Melodye sfer nadziemskich do snu mnie kołyszą
Szeptem duchów skrzydlatych, rajskich ech szelestem —
I mówi anioł śmierci: „Spojrzyj, oto jestem,
Pójdź do mnie... Jam spoczynkiem... ukojeniem... ciszą...“
Na świat spływa przejrzysty wieczór księżycowy,
W dalmatyce z purpury kona złote słońce,
I na lazurze niebios błysły gwiazdy drżące,
I w szacie tkanej srebrem schodzi zmrok majowy.
Otwórz okno, jedyna... Niech róż płyną wonie,
Niech mnie upoi echo piosenki dalekiej,
Nim w śnie bez przebudzenia zastygnę na wieki,
Nim śmierć na mojej skroni złoży chłodne dłonie...
Gdy widzę, jak czarownie śmieje się przyroda,
Gdy w szmerach jasnej nocy słyszę hymn miłości,
Lękam się ciszy grobu i grobu ciemności,
Szkoda mi snów młodzieńczych i życia mi szkoda.
Świat przebiegły uniesień tajemniczych dreszcze,
Urok wiosennych marzeń ludzką pierś zaklina...
Jak tu ciemno!... Pójdź bliżej, pójdź bliżej, jedyna!
O, nie daj mi umierać... Ja chcę żyć... żyć jeszcze...