Zanim usnę, jedyna, usiądź przy pianinie,
Graj piosenki, co w duszy zbudziły się mojej —
Ich głos mnie ukołysze, ich śpiew mnie ukoi,
Będą mi szeptać baśnie, jak matka dziecinie...
O, słyszę... ton za tonem w sercu mem oddźwięka,
Gwiazdami tkane niebo nade mną rozpina —
Najpiękniejsze dni moje ta pieśń przypomina,
Wszystkie sny mi powraca cicha ta piosenka...
O, graj... Straconych złudzeń i uniesień echa
Wieją z tych pieśni moich czarem i urokiem,
Sen o sławie i szczęściu staje przed mem okiem
I zapomniana młodość do mnie się uśmiecha.
O, graj... Znikły bez śladu widzenia złowieszcze...
Któż tu o grobie mówi?... Ja żyć chcę, żyć muszę!..
Tym pieśniom dałem serce, zakląłem w nie duszę —
Dziś one mnie wskrzeszają... graj mi jeszcze, jeszcze...
Co to?... Jęknęły struny, jak dzwon pogrzebowy...
O, pójdź... stań tu... koło mnie... Jak mi duszno... ciemno...
Czy widzisz?... Idzie ona... Schyla się nade mną...
Z jej przyjściem na me skronie wionął chłód grobowy...
Patrzy na mnie... Zatruwa jadem trupiej pleśni...
Topi szpony w mych piersiach... Serce chce wydzierać...
Broń ty mnie, o jedyna!... Ja nie chcę umierać...
Och!... Brak mi tchu... Powietrza!.. Słońca...
...................
............. Pieśni!... Pieśni!...