Pamiętasz, droga, te jesienne zmierzchy,
Gdy wieczór zwolna miejską tłumił gwarę,
Gdy sierp księżyca wszedł nad domóstw wierzchy
I fantastycznie srebrzył Miasto Stare?
Pamiętasz, droga, wzniosłych marzeń roje
I te rozmowy, które miłość budzi,
Kiedyśmy śnili, by tak żyć we dwoje
Wśród cichych ludzi i dla cichych ludzi?
Wokół nas dumne piętrzyły się domy,
Kędy garść wspomnień wiek po wieku składał,
I duch przeszłości dla nas był widomy
I każdy kamień do serc naszych gadał!
Wśród starych murów, wśród wieczornej ciszy,
My słali myśl swą, uczuciem bogaci,
Do tych suteryn, facjat i podstryszy,
Do naszych biednych, zapomnianych braci!
Pleśń starych tynów, srebrnej Wisły szumy,
Serc prostych wiara, dusz pogoda grecka,
Od dziecka w pierś mą złote tchnęły dumy
I duszę moją urzekły od dziecka.
Gdy w walkach bytu, marnych a szalonych,
Było nam duszno i ciemno, jak w grobie,
W tym dobrym świecie, w świecie lat minionych
I ty, jedyna, podobałaś sobie!