Ta strona została uwierzytelniona.
Dwakroć pożółkną liście świeże,
Nim ją mu ujrzeć będzie dano, —
Od obcych nacyj polor bierze
Nad Renem, Tybrem i Sekwaną!
Jakże gorąco patrycjuszka
O jego powrót błaga w tumie!
Wzwyż uskrzydlona mknie jej duszka
I na nieszporach i na sumie.
Ma ona wtedy coś z anioła
I z ponadziemskiej coś zadumy —
Musi ją cechmistrz budzić zgoła,
Gdy się ku wyjściu mają tłumy.
Na alkierz zmierzch padł tajemniczy,
Snuje się marzeń nić najczystsza:
Wyjdzie na rajcę syn ławniczy,
Któż wie, a może na burmistrza!
I wdal gdzieś biegą oczki łzawsze
I zwykłą piosnkę serce nuci:
Niech jedno wiernie kocha zawsze!
Niech jedno wróci... wróci... wróci!..