Ta strona została uwierzytelniona.
Architektor, mistrz w swej sztuce,
Nie poskąpił ozdób mnóstwa:
Tedy wykusz na przyrożu
Przylepiono do domóstwa.
W oknie krata przemisterna
Tak się wije, by wstążeczka;
Niegdyś stamtąd poglądała
Złotowłosa mieszczaneczka.
Żółte ściany kamienicy,
Z krasnych cegieł dach jej zdziałan —
Wzniósł ją zasie mąż przezacny,
Miejski rajca: Wojciech Bałan.
Próżno kartan lub haubica
Szłyby w zapas z ową ścianą —
W tysiąc pięćset pięćdziesiątym
Takie domy budowano!
Niech swe tajnie wam pokaże
Trzystoletnia kamienica!
Tedy naprzód sień sklepiona
I ponura, jak piwnica.
Poza sienią; kędy rzadko
Błyśnie promień złotoszczery,
Masz podwórzec kwadratowy,
Między ściany wsadzon cztery.
Gdzieś wysoko skrawek nieba,
Gdzieś daleko miasto dudni —