Jak zaklnie starucha.. kiep dragon!..
Jak tupnie… grenadjer nie baba!
Słodziutki, cichutki jest przy niej
Czcigodny konsyliarz Barnaba.
Co rano z niewiastą-herodem
Rzetelnie się medyk nabiedzi:
„No, cicho… No, moja kochana…
Dalibóg, usłyszą sąsiedzi…“
Nie turbuj się, człeku, o grosze,
Gdy zdrowie wypłata ci psotę,
Choć doktor „Bóg zapłać“ ma w zysku,
Na leki da jeszcze dwa złote.
Najcięższe choróbsko w lot z ciebie
Konsyljarz wykurzy ze szczętem —
„Niech bestja spróbuje na moc iść
Ze starym Barnabą-Walentem!“
Gdy żona familję twą zacną
Ma nowym powiększyć prorokiem,
Choć północ, choć śnieżna zadymka,
Syp, bracie, do budy „Pod smokiem“.
Konsyljarz latarkę zapali,
Płaszcz zdejmie, co wisi na haku,
I ruszy wnet krokiem marszowym
Cum forcipe, filis et acu…